odCzasu doCzasu

Zegarek...
coś więcej, niż tylko pomiar czasu

O tym, że postęp techniczny jest wynikiem potrzeby ułatwiania sobie życia, i jest możliwy tylko w przypadku zabezpieczenia potrzeb materialnych wiedzą wszyscy.  W dzisiejszych czasach, już nie tylko zabezpieczenie potrzeb materialnych, ale zgromadzenie odpowiednio dużego budżetu, wręcz warunkuje możliwość prowadzenia badań naukowych. W historii rozwoju czasomierzy obydwa te warunki, determinowane były jeszcze jednym, i to bardzo znaczącym – potrzebą wyróżnienia się i okazania swojej pozycji finansowej.

Co ciekawe od początku pomiaru czasu aż do czasów współczesnych trwała swego rodzaju „rywalizacja” w postrzeganiu czasomierza, jako przyrządu pomiarowego z jednej strony i przedmiotu osobistego i ozdobnego z drugiej. Urządzenie techniczne pozwalające na mierzenie upływającego czasu, jest równocześnie przedmiotem zdecydowanie zbytkowym, powodem chluby i wyśmienitą lokatą w siebie i lokatą kapitału. W aspekcie naukowym czasomierz jest zwieńczeniem myśli technicznej, wskaźnikiem miejsca rozwoju nauki na drodze do osiągnięcia perfekcji pomiaru, nawet za cenę otarcia się o granicę absurdu symbolizowanego przez perpetuum mobile. Obydwa te czynniki z jednej strony determinowały wygląd i wyposażenie dodatkowe czasomierzy, a z drugiej powodowały nadużycia, takie jak proste naśladownictwo w czasach dawniejszych i zalew podróbek zegarków markowych dzisiaj.
Za początek tej rywalizacji można przyjąć ozdobne wykonanie gnomonu – pręta wbitego w ziemię pozwalającego zauważyć upływ czasu dzięki przemieszczającemu się promieniowi słonecznemu. Prosty, drewniany patyk w aspekcie dokładności pomiaru nie różnił się niczym od pręta wykonanego z metalu szlachetnego i inkrustowanego naturalnymi kamieniami. Z jednaj strony wiadomo, że otaczanie się przedmiotami użytecznymi, acz wykwintnymi było i jest cechą większości z nas, jednak, na tak ozdobny wyrób mógł sobie pozwolić tylko koś majętny, i o takie postrzeganie przedmiotu, a właściwie jego właściciela chodziło. Całe dalsze dzieje czasomierzy wytyczane są przez wspomniane dwa kierunki zmian: techniczny i dekoracyjno-prestiżowy. Można pokusić się o stwierdzenie, że w tym duecie motorem rozwoju był techniczny aspekt pomiaru czasu. Dążenie do wyższej dokładności urządzeń, możliwość dokładnego pomiaru czasu przy ruchu czasomierza, większa funkcjonalność, większy zakres wskazywanych funkcji, wydłużenie żywotności,  mniejsze koszty i mniejsze awaryjność, to wytyczne, które przez kolejne dziesięciolecia i wieki wyznaczały kamienie milowe rozwoju zegarmistrzostwa. Wyliczanie każdego odkrycia i określanie jego twórcy w tym opracowaniu mija się z celem. Dla nas Polaków ważnym jest, że obok słynnych „wielkich zegarmistrzów”, czyniących te właśnie kroki, można wymienić także Polaka - Adama Kochańskiego, którego opracowanie opublikowane w roku 1664 jest pierwszym ogólnym wykładem nauki zegarmistrzostwa „mechanicznego” i usystematyzowaniem wiedzy, a jego wynalazek - zastosowanie sprężynki do zawieszenia wahadła zegara  jest do chwili obecnej stosowane w precyzyjnych zegarach mechanicznych.
O ile drogowskazem rozwoju były wymogi techniczne, to „sponsorem” tego rozwoju był współtowarzyszący czasomierzom prestiż. To nie tylko łatwość obróbki i trwałość efektownego wykończenia decydowała przykładowo o używaniu do obudowy czasomierzy najcenniejszego kruszcu – złota. Ponadczasowa wartość kruszcu potęgowała ponadczasową wartość techniczną urządzenia i dawała poczucie spełnienie potrzeby wyróżnienia się właścicielowi zegarka. Czyż nie jest najlepszym potwierdzeniem tej tezy współistnienie zupełnie odmiennych dla zegarmistrzostwa jako techniki, częstego używania inkrustacji z kamieni szlachetnych czy sztuka dekoracji za pomocą emalierstwa ?
Pięknym przykładem takich dekoracji są wyroby z firmy Patek & Czapek a później Patek & Philippe, gdzie wykonane techniką emalii wizerunki Matki Boskiej Częstochowskiej, Ostrobramskiej czy bohaterów narodowych: Kościuszki, Pułaskiego czy Sobieskiego świadczą o polskości twórców firmy.  Oczywiście próbując deprecjonować te wartości można powiedzieć, że takie kroki to ówczesny chwyt marketingowy działający na środowisko bogatej polskiej emigracji. Tak oczywiście, ale chęć posiadania takiego właśnie wyrobu wynikała z potrzeby wyróżnienia się i  chęci towarzyskiego podkreślenia prestiżu należącej do tej grupy osoby. O wartości materialnej czasomierza jako wyrobu prestiżowego – zegara czy zegarka świadczą także, tak zwane „spisy inwentarzowe szlachty polskiej”, w których od początków 18-tego wieku pojawiają się czasomierze (lub ich części), przy czym o wartości pozycji ze spisu nie decyduje wcale fakt, czy dany egzemplarz był sprawny, czy był kompletny ?
Trochę inny obraz czasomierza wyłania się w momencie, gdy od początku ery uprzemysłowienia spadają koszty produkcji i wzrasta ilość produkowanych zegarków. Już nie można wszystkich mechanizmów oprawiać w złoto, bo rynek oczekuje tańszych modeli w obudowach ze srebra czy stali a później także tworzywa sztucznego Zaczął się proces, w wyniku którego wydzieliły się dwie, zupełnie różne grupy zegarków - popularne o niskim prestiżu i ekskluzywne, o wysokiej i bardzo wysokiej cenie i tak samo wysokim prestiżu. Co ciekawe kilku czy  kilkudziesięciokrotna różnica w cenie w żaden sposób nie była adekwatna do różnicy w dokładności chodu czasomierza. Szczytowy moment podziału zaistniał w chwili spopularyzowania zegarków elektronicznych, choć podobne symptomy były zauważalne już przedtem przy wprowadzeniu do masowej produkcji zegarków „jednorazowych”, jak znane i prześmiewane w Polsce zegarki firmy „Ruhla”, czy próby produkcji wymiennych plastikowych mechanizmów jednorazowych w zegarkach szwajcarskich. Wracając do zegarków elektronicznych, to zdetronizowały one królujące zegarki mechaniczne nie tylko dzięki cenie i o klasę wyższej dokładności. Wydawać może się śmiesznym, ale moim zdaniem ważnym był także aspekt leżący na granicy psychologii społecznej i trendów mody - zegarki elektroniczne były „nowoczesne”, a w tym momencie historycznym nowoczesność i destrukcja wszystkich starych przyzwyczajeń była społecznie przyjmowana pochlebnie.
Należy wspomnieć o następnym kroku – o najdokładniejszym zegarku elektronicznym – zegarku sterowanym falą radiową emitowaną zgodnie ze wskazaniem wzorca czasu jakim jest zegar atomowy. Osiągnięcie takiej dokładności zakończyło kilkuwiekową pogoń w osiągnięciu lepszego (dokładniejszego) czasomierza, bo „szczyt został osiągnięty”.
Wracając jeszcze raz do czasu przed popularyzacją zegarków elektronicznych, to w Polsce, mimo „nierynkowego” rynku, w tym także rynku zegarków, podział na różne grupy następował, choć według trochę innego wyznacznika. Zegarki szwajcarskie, niezależnie od klasy wyrobu i pozycji producenta przyjmowane były jako ekskluzywne, radzieckie i niemieckie, a przez krótki czas także i polskie jako popularne. W takiej sytuacji wprowadzane poprzez szarą strefę zupełnie tanie zegarki elektroniczne, o dziwo, w pierwszym momencie stawały się wyznacznikiem prestiżu i dopiero przez kolejne lata znalazły się w odpowiedniej dla nich grupie zegarków jednorazowych i tańszych.
Warto zaznaczyć, że jeszcze w dobie zegarków mechanicznych rozdział na zegarki tanie i coraz tańsze oraz drogie i coraz droższe nasilał się w czasie, i z tego też powodu w chwili upowszechnienia w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku zegarków elektronicznych upadek grupy zegarków prestiżowych był tak niespodziewany i aż tak dotkliwy. Likwidacje, restrukturyzacje, przejęcia i upadki kolejnych firm, złomowanie urządzeń i narzędzi a nawet niszczenie dokumentacji technicznej było naturalnym i zrozumiałym dla wszystkich działaniem w związku z przeświadczeniem o końcu branży zegarków w Szwajcarii. Dość powiedzieć, że na rynku pozostało tylko ok. 10% zegarmistrzowskich firm. Dziś niepojętym wydają się takie działania praktycznie wszystkich producentów, jednak masowość jego występowania świadczy o stopniu przekonania do  tezy o końcu branży.
Jak się okazało, na przekór nowoczesności, rozwojowi technicznemu i funkcjonalności użytkowania, pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęła powracać moda na zegarki mechaniczne. Oczywiście zjawisko takie było przede wszystkim efektem zmiany trendu z „bycia nowoczesnym” na „pójście pod prąd”. Do tego taka właśnie zmiana pozwoliła odkryć możliwość wyróżnienia się i podkreślenia swojego osobistego prestiżu. I znowu można założyć, że podstawą zmiany, tym razem polegającej na odrodzeniu się zegarków mechanicznych była psychologia społeczna i zmiana trendów mody. Oczywistym stał się także fakt, że dla normalnego życia nikt z nas nie potrzebuje aż tak dużej dokładności, jaką oferował możliwy do nabycia i niedrogi zegarek elektroniczny, a unikatową wartość przedmiotu oferuje tylko i wyłącznie produkt mechaniczny. Stopniowo, najpierw w krajach o ustabilizowanym systemie gospodarczym a później także i u nas, w pierwszym rzędzie tylko dla zegarków męskich, teraz także z akcentem w zegarkach damskich, synonimem czasomierza prestiżowego stał się zegarek mechaniczny. Wobec szerokiego już dziś grona producentów takich czasomierzy istotnym jest, czy pochodzi on z prestiżowej manufaktury, czy może wykonany jest w limitowanej liczbie egzemplarzy, w obudowie ze szlachetnego kruszcu, czy jest wyposażony w dodatkowe funkcje wskazań. Jeszcze raz należy podkreślić, że te wszystkie „atrybuty i dodatki do luksusu” dotyczą tylko i wyłącznie zegarków mechanicznych.
Wspomniane powyżej zmiany, w naszym regionie następowały z opóźnieniem (i następują do chwili obecnej), gdyż otwarcie rynku i dostępność zegarkowych produktów markowych nastąpiła wtedy, gdy „na zachodzie” znajdowały się one już na odpowiednim dla nich miejscu w piramidzie prestiżu..
Tak więc dzisiaj podobnie jak na początku lat siedemdziesiątych poprzedniego wieku znowu obcujemy z dwiema zupełnie różnymi grupami czasomierzy. Tym razem są to wygodne i funkcjonalne – czasami także efektownie wykonane czasomierze „bezduszne” – bo na baterie, oraz prestiżowe i unikatowe zegarki „z duszą” – czyli  mechaniczne.
Ten dość przydługi (choć mam nadzieję interesujący) wywód natury historycznej pozwoliłem sobie przeprowadzić, by przekonać wszystkich, że czasomierz, który towarzyszy nam w dniu dzisiejszym na nadgarstku nie jest niepotrzebnym, czy mało istotnym „wskaźnikiem czasu”, ale jest historyczną: artystyczną i techniczną spuścizną czasów i znaczącym elementem naszego stroju. Jest synonimem naszego gustu i społecznej pozycji oraz potwierdzeniem naszej wiedzy, znajomości mody i trendów wzorniczych.

Władek Meller
Szukaj