odCzasu doCzasu

W gazecie "Puls Biznesu" a dniu 17-go stycznia nowego już roku ukazał się artykuł, w którym autor Rafał Kerger opisuje zegarek wprowadzony przez firmę Vistula & Wólczanka.
Jako, że w artykule pada nazwa naszego salonu i Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, to poniżej artykuł ten publikujemy:
Puls Biznesu Vistula Wólczanka
Zmienili Bondowi zegarek
Rafał Kerger
17.01.2008
Vistula & Wólczanka ma kłopot wizerunkowy. Zarzut oponenta: fałszerstwo i naruszenie praw autorskich. Do końca tygodnia z salonów firmy mają zniknąć eleganckie zegarki.

Władek Meller z szefostwa Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków oraz właściciel spółki prowadzącej stołeczny salon z luksusowymi zegarkami Od Czasu do Czasu zarzuca Vistuli & Wólczance (V&W) fałszerstwo i naruszenie praw autorskich. Twierdzi, że firma odzieżowa, wprowadzając do sprzedaży zegarek z kolekcji Pierce Brosnan, wprost odwzorowała szwajcarski model Girard-Perregaux — zegarek Vintage, produkowany na początku XXI w. Jednak to nie koniec grzechów V&W — w wewnętrznej informacji o swoim modelu spółka wykorzystała, bez zgody firmy Władka Mellera i jego autorstwa, opis zegarka z naciągiem automatycznym.

"Należy zauważyć, że zegarek taki, jako jeden z nielicznych atrybutów prestiżu właściciela, przez wiele lat użytkowania nie dezawuuje się (bo moda w tej branży nie zmienia się aż tak szybko), a jego wartość jest zawsze znacząca w porównaniu do ceny zakupu (zegarek ulega stosunkowo nieznacznemu zużyciu). Biorąc pod uwagę ten aspekt, należy zdecydowanie sugerować wybór wysokiej klasy zegarka każdemu, kto może sobie na taki zakup pozwolić i kto chce poprzez ten element stroju potwierdzać odpowiednią pozycję swojej osoby” — napisał Władek Meller. To samo — toczka w toczkę — przepisała V&W. Wykorzystała jeszcze inny, krótszy fragment, z opisu ze strony www.zegarki.info.pl.
    Zgłosiłem sprawę do kancelarii prawnej. Jako odszkodowania chcę się domagać wpłaty na rzecz fundacji charytatywnej, którą wspiera zegarkowy klub  - mówi Władek Meller.

Z pewną dozą politowania i dystansu do rzekomego sporu podchodzi zaś Piotr Miszczuk, właściciel Hermitage Boutique przy pl. Teatralnym w Warszawie, który jest wyłącznym przedstawicielem Girard-Perregaux na Polskę. W końcu nie takie firmy odwzorowywały drogie „szwajcary”.

- Pierce Brosnan rzeczywiście nosi nasz zegarek. W pierwszych reklamach dla Vistuli prezentował nawet Girarda-Perregaux, z tym że logo było całkowicie zamalowane i zegarek bez nazwy. W Polsce sprawę traktujemy bardziej jako dodatkową dla nas reklamę niż jako powód do procesowania się. Oczywiście, niewątpliwie V&W popełniła błąd marketingowy. Kopiowanie — źle brzmi. Z tego błędu będzie się musiała jakoś wyplątać — uważa Piotr Miszczuk.

A mógł być chirurgiem

Rafał Bauer, prezes Vistuli & Wólczanki, o zamieszaniu dowiedział się kilka dni temu. Lektura postów miłośników zegarków skłoniła go do szybkiej i drastycznej decyzji. Do końca tygodnia zegarki V&W z kolekcji Pierce Brosnan znikną z salonów. Żeby ugasić pożar, prezes Bauer umówił się też na spotkanie z Władkiem Mellerem (Meller napisał do Vistuli kilka dni wcześniej). Na zgodę — planuje wypuścić nową kolekcję zegarków, które V&W zrobi z Klubem Miłośników Zegarów i Zegarków.

Tego wszystkiego dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, bo Rafał Bauer zastrzegł, że oficjalnie dla niego sprawy nie ma. Wypowiedzi też nie będzie. Nie potwierdza wzorowania się Vistuli & Wólczanki na Girard-Perregaux, nie potwierdza zabaw grafików przy zegarku na ręku Pierce’a Brosnana, byłego Jamesa Bonda. Nic nie przesądza także w kwestii ściągnięcia opisu właściciela salonu Od Czasu do Czasu.

Czy prezes Vistuli & Wólczanki, nabierając wody w usta, przyjmuje dobrą strategię? Nie nam oceniać. Gdyby powiedział oficjalnie część tego, co powiedział nieoficjalnie, pewnie wyszedłby na skutecznego szeryfa, chirurga, który szybkim i bezbolesnym cięciem wycina wrzód na zdrowym — bądź co bądź — ciele firmy. W końcu nie robi błędów ten, kto nic nie robi. Po trzech kwartałach 2007 r. V&W miała 292,7 mln zł przychodów ze sprzedaży i 36,5 mln zł zysku netto. Całorocznych prognoz nie ujawnia — analitycy przewidywali odpowiednio 500 mln zł i 40 mln zł, jednak w grudniu się z nich wycofali.

Prezes dodał, że V&W ma ekspertyzy, z których wynika, że z wprowadzaniem nowego zegarka było wszystko w porządku. Może gdyby je ujawnił, dowiedzielibyśmy się, że skoro V&W zrobiła nowe zegarki ze swoim logo, to nie ma sprawy. Tym bardziej że nie jest pewne, czy Klub Miłośników Zegarów i Zegarków może zarzucać V&W fałszerstwo, skoro nie ma praw do marki Girard-Perregaux, a Vistula nie posługiwała się logo tego zegarka.

Obawiać powinni się za to internetowi forumowicze z forum klubu, bo Piotr Bauer (wciąż nieoficjalnie) uważa, że naruszyli oni jego dobra osobiste. Ich posty o sprawie liczą 13 stron. Nie przebierają w słowach.

12 stycznia o 10.12 użytkownik „Majowy Diabeł” napisał: „nie chcę zapeszać, bo nie wiadomo, czy cokolwiek z tego wyjdzie, ale bardzo się cieszę, że Władek Meller wybrał taką drogę — bezpośredni kontakt z V&W. Bo zawsze lepiej spróbować wpierw pogadać (…) niż od razu walić w pysk”.

Dwie wizje

Emocje są więc duże. Tajemnicą poliszynela jest, że dyskusja między prezesem Bauerem i zegarkowym stowarzyszeniem odbywa się przede wszystkim na poziomie tak zwanych generaliów.

Klub traktuje zegarki z pietyzmem i bezlitośnie walczy z różnymi przejawami naśladownictwa luksusowych marek w branży zegarkowej. Za sprawą jego aktywistów w połowie ubiegłego roku w Warszawie w centrum Złote Tarasy z pompą rozwalcowano zbierane przez miesiące podróbki. Kierowcą walca był Kurt Klaus — inżynier, zegarmistrz, wieloletni pracownik firmy IWC Schaffhausen i twórca najsłynniejszego wiecznego kalendarza wyprodukowanego przez tę właśnie firmę. Za sprawą zegarkomaniaków dowiedzieliśmy się, że Piotr Adamczyk — Kornel w hicie kinowym 2007 r., „Testosteronie” — nosił podróbkę marki Maurice Lacroix z charakterystyczną literą M na pasku.

Prezes Rafał Bauer w magazynie „Top Class” (4/2007) mówił, że chcieli w V&W stworzyć zegarek, który nie jest zbyt drogi, a formą przypominać będzie dobre zegarki szwajcarskich manufaktur. Z luksusowymi zegarkami jest - jego zdaniem - pewien problem. Nie można ich zbyt mocno eksploatować - jako precjoza wymagają specjalnej atencji. Zegarek Vistuli ma dobry wygląd i tę zaletę, że świetnie się nadaje do używania w czasie weekendu. I nie trzeba się specjalnie przejmować tym, że się go uszkodzi w czasie uprawiania sportu czy na imprezie.

- Garnitury Vistuli też nie należą do tanich. Może i z nimi jest problem? - zapytuje z przekąsem Władek Meller.

Jak zakończy się spór? Wyjścia są dwa. Pierwsze - sąd. Drugie - zgoda i posypanie przez winnych głów popiołem. O rozstrzygnięciu poinformujemy.

Rafał Kerger, r.kerger@pb.pl

Część "przepychankowa" już się skończyła. Prezes Vistuli wspomorze fundację "Mimo Wszystko", Pani Anny Dymnej i zapominamy o tekście informacyjnym z naszej strony.
Zegarki zostają wycofane z salonów V&W, a nowe zegarki Vistuli & Wólczanki powstaną przy współpracy Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków. To swego rodzaju zobowiązanie i wyzwanie, że zegarek będzie dopasowany dla klientów firmy.
Na marginesie warto powiedzieć, że pani Anna Dymna kilka lat temu przekazała na rzecz aukcji charytatywnej swój własny kochany zegarek. Dziś ten jej zegarkowy dar odpłacają inne zegarki.
 Wprawdzie rozwiązanie scysji nastąpiło w roku 2008, ale większość dyskusji i rozważań mieściła się jeszcze w roku 2007, tak więc w wydarzeniach tego roku informacja ta się znalazła.

odCzasu doCzasu

Galeria Ursynów
al. Komisji Edukacji Narodowej 36, lokal U54, 02-722 Warszawa
otwarte
  • poniedziałek – piątek: 11.00 – 19.00
  • soboty i niedziele handlowe: 11.00 – 15.00
Szukaj
  •  Mont Blanc
  •  VERTU
  • Chopard
  • Longines
  • Maurice Lacroix
  • Perrelet
  • Rado

Sklep www.e-zegarki.info.pl